Forum www.poliamoria.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Wewnetrzne rozdarcie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.poliamoria.fora.pl Strona Główna -> Pytania i porady
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bruno



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:29, 10 Paź 2011    Temat postu:

Może, możliwy jest jakiś kompromis?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
drzazga



Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Niemcy polnocne
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:51, 10 Paź 2011    Temat postu:

ale jaki? Nic mi nie przychodzi do glowy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:05, 10 Paź 2011    Temat postu:

Tu już trudno Ci pomóc - bowiem kompromis jest między Tobą i partnerami, być może i między nimi. To trudna sprawa, bo startujesz ze związku mono w poli, gdzie Twój mąż jest raczej w "zapatrywaniach(?)potrzebach(?) monogamiczny.
Czego dokładnie chcesz Ty a czego każdy z partnerów?


Ostatnio zmieniony przez Bruno dnia Wto 18:37, 11 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
drzazga



Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Niemcy polnocne
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:55, 15 Paź 2011    Temat postu:

Bruno, musialam sie kilka razy zastanowic nad Twoim pytaniem. Albo lepiej: przemyslec swoja odpowiedz, bo pytanie bylo przeciez bardzo proste i trafne. Wydaje mi sie, ze jednoznacznej odpowiedzi nie moge tu podac, bo to sa konstelacje, ktore sie ciagle zmieniaja. To znaczy, jestem ja i moich dwoch partnerow, ale okolicznosci sie zmieniaja, uczucia ewoluuja.

Najlatwiej jest mi odpowiedziec, czego ja chce. I czego bym sobie zyczyla w idealnym przypadku (zebysmy w czworke zamieszkali razem). To czego chce, musialam zweryfikowac i "zejsc na ziemie". Tak wiec, z roznych powodow, odrzucilam ideal wspolnego mieszkania. Przemyslalam sobie, ze jako inicjatorka tego pomyslu, bylabym tam glowna osoba do ustalania regul, a do tego nie mam odpowiedniego doswiadczenia i mysle, ze byloby mi to za duzo na moje barki. Poza tym gralabym w takiej konstelacji role lacznika (nie mam polskich literek!), troche mnie to przerasta.

Tak wiec zostaje po staremu. Dwa osobne mieszkania. To czego bym chciala, to to ujawnic, zapytac o zdanie mojego meza. Ale do tej pory nie wiem, jak. I nie wiem, jak bym zareagowala, gdyby mi zabronil. Pewnie bym sie nie dostosowala, ale to nie jest dobre rozwiazanie.

Czego moj maz chce? Nie zapytalam go wprost. Powtarzal mi tyle razy, ze chce pozostac ze mna na 100 lat i dluzej Razz i mysle, ze chyba zostanie. Ale bedzie mu ciezko.

Bruno, czy taka konstelacja moze w ogole byc zadowalajaca? My troje obchodzimy sie ze soba duzo delikatniej od kiedy to wlasnie nie jest zwiazek monogamiczny. Nie ranimy siebie z premedytacja, a tak bywalo. jednak rowniez dla mnie to jest zwiazane z wielkimi wyrzutami sumienia. Kiedy jestem z jednym, zaniedbuje drugiego...

Czego chce moj kochanek, nie moge powiedziec, bo on chyba sam dokladnie nie wie. Jest w tym momencie ogolnie przytloczony roznymi materialnymi sprawami i z tego powodu ewentualnie nie porzadkuje tych prywatnych. Dziwnie to brzmi, ale ja przeciez nie do konca jestem w stanie zrozumiec te mi odmienna mentalnosc.
Byc moze chcialby miec mnie tylko dla siebie. Jednoczesnie jednak toleruje moje malzenstwo. Byc moze sam sobie troche zaprzecza. Widzisz, jego myslenie jest tradycyjne, jego postepowanie otwarte. W tym jest konflikt.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 1:41, 16 Paź 2011    Temat postu:

Cześć Smile
Tak, to są dość trudne sprawy i takie też dylematy. Piszę szczerze to co sądzę na ten temat, mogę się mylić i to też, proszę, bierz pod uwagę.

"To znaczy, jestem ja i moich dwoch partnerow, ale okolicznosci sie zmieniaja, uczucia ewoluuja. "
Tak jest i w związkach mono, w tych poli cechuje się to większą dynamiką (takie są moje obserwacje) - zależy jak się w tym czujesz, czy Cię to nie męczy, nie zmęczy, czy wystarczy Ci sił, czasu, pomysłowości. Nie będę ukrywał te zmiany potrafią dać "do wiwatu" - wprowadzać oprócz niezwykle pięknych chwil i te, gdzie "króluje zwątpienie".

"To czego bym chciala, to to ujawnic, zapytac o zdanie mojego meza. Ale do tej pory nie wiem, jak. I nie wiem, jak bym zareagowala, gdyby mi zabronil. Pewnie bym sie nie dostosowala, ale to nie jest dobre rozwiazanie."

Nie znam Twojego męża i nie mam pojęcia jak zareaguje. Myślę, że zdajesz sobie sprawę, że ta reakcja może być różna od tej jakiej się po Nim spodziewasz. Trudno mi tu cokolwiek doradzać. Może stać się tak, że się zgodzi, może zdarzyć się tak, że będzie na tyle czuł się oszukany, zdradzony, że zakończy Wasz związek. To co Ty myślisz, że On myśli na ten temat i co wie na ten temat - może być dalece różne od tego co naprawdę dzieje się (co jest i co zrodzi się) w jego umyśle. W dodatku czym innym są żywione obawy, domysły a czym innym konfrontacja z rzeczywistością (Twojego męża) - jego świat może "obrócić się w gruzy". Zalecam tu rozwagę - daleko posuniętą rozwagę, to są namiętności - tu nie ma żartów.

Nie wiem, czy rozmawiacie i jakie to są rozmowy - większość ludzi twierdzi, że rozmawia - okazuje się jednak, że nie o wszystkim, okazać może się też, że tak do końca się nie znają. Świetną sprawą - tak czy inaczej - jest dobra komunikacja i nauka jej, bo jeśli jej nie ma - jak się dogadać, jak zbudować kompromis.

"Bruno, czy taka konstelacja moze w ogole byc zadowalajaca? My troje obchodzimy sie ze soba duzo delikatniej od kiedy to wlasnie nie jest zwiazek monogamiczny. Nie ranimy siebie z premedytacja, a tak bywalo. jednak rowniez dla mnie to jest zwiazane z wielkimi wyrzutami sumienia. Kiedy jestem z jednym, zaniedbuje drugiego... "

Rozumiem Cię doskonale. Drzazga, jeśli rozłożyć to na "mniejsze elementy" to sprawa wygląda, czy też może wyglądać w ten sposób:
- Twój mąż będzie szczęśliwy, kiedy będzie mu dobrze układać się z Tobą. Z tego co piszesz i jak ja to rozumiem - tu/z tym nie ma większych problemów. Pamiętaj jednak, że będzie tak, dokąd się nie dowie o Twoim drugim partnerze. Ta wiedza może wiele zmienić w waszej relacji i jego poczuciu szczęścia.
- Twój drugi partner - wiesz, On niejako zastał (wszedł w) pewien układ. Myślę, że gdyby pojawił się jeszcze jeden mężczyzna... mógłby nie być już taki tolerancyjny - choć mogę się mylić - nie znam go (jednak nie można tego, przecież, wykluczyć). Z mojego doświadczenia wynika, że ta obecna sytuacja może go nieco męczyć lub zacząć męczyć. Nie wiem co w tej (Twojej, drugiej z omawianych) relacji "gra pierwsze skrzypce": namiętność, seks, przyjaźń, fascynacja, "adrenalina", marzenia, przyzwyczajenie, lęk przed samotnością... (wymieniłem tylko kilka obszarów, nie wspominając o miłości a wymieniając jej ewentualne podbudowy).
- Twoje szczęście. Odrzucam oceny moralne, nie o tym chcę pisać. Moim zdaniem ponosisz i ponosić będziesz największe koszty utrzymania tej/tych złożon(ych)ej relacji. Obie miłości dają Ci szczęście, jednak w jakiś sposób płacisz za to - choćby własną energią, spokojem... Może zdarzyć się, że będziesz miała już tego dosyć. Tym bardziej, że "konspiracja" jest ze wszech miar kosztowna (energia, czas, spokój, sumienie...). Piszesz też, o tym, że drugi partner - nie angażuje się w tej chwili w ułożenie spraw osobistych, mając problemy natury materialnej. Mam wrażenie, że w tej chwili - na Tobie spoczął ciężar utrzymanie drugiego związku.
- Żona Twojego drugiego partnera - nie zapominajmy o Niej. Tu zupełnie nic na ten temat nie wiem.
- co z dziećmi(?), jeśli są

Reasumując - obecne rozwiązanie może być zadowalające. Jednak myślę, że dla różnych osób w różny sposób (chodzi mi tu o gradację tego zadowolenia - "mniej lub bardziej"). Jest jednak na niepewnych fundamentach - choćby braku wiedzy partnerów - Twojego męża i żony Twojego partnera.
Nie chcę Cię do niczego namawiać, ani też od czegoś odwodzić, ale zachęcić do zastanowienia się nad tą sytuacją. Zostaje też pomoc niemieckich poli.

W nadchodzących dniach - mogę nie mieć możliwości odpisania - jednak zrobię to jak tylko będę miał taką sposobność. Pozdrawiam serdecznie i Życzę Ci powodzenia w Twoich sprawach - by wszystko szczęśliwie się ułożyło dla wszystkich.

--------
i jeszcze link do (starszego już) tekstu:
[link widoczny dla zalogowanych]
może Cię zainteresuje?


Ostatnio zmieniony przez Bruno dnia Czw 22:22, 20 Paź 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
drzazga



Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Niemcy polnocne
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:46, 23 Paź 2011    Temat postu:

Bruno, jest dokladnie tak jak piszesz. To znaczy: ja mysle, ze tak jest.
Rowniez wychodze z zalozenia, ze moj maz bedzie szczesliwy ze mna. Chociaz ja jestem szczesliwa dopiero w tym moim ukladzie trojkata. Tak, jak na poczatku napisalam: nie chce ranic meza, dlatego milcze. To nie jest tak, ze odczuwam potrzebe "spowiedzi" u niego, ze szukam przebaczenia. Akurat tego nie, wbrew artykulom i roznym takim... wypowiedziom tzw. specjalistow. No coz.
Coniektorzy - ma sie wrazenie - szeroko teoretyzuja. Moge sie tylko smiac z myslenia pod tytulem: "Mężczyźni w większości chcą mieć więcej partnerek, a kobiety - jednego partnera." (cytat z przytoczonego przez ciebie artykulu). Artykul owszem zawiera kilka ciekawych informacji, ale to jedno zdanie, powtorzone dwa razy, mnie zdenerwowalo. Nawet gdybym byla jedyna na swiecie, w co nie wierze, to jest juz w tym zdaniu wielka naiwnosc i klamstwo. Wydaje mi sie, ze ten artykul byl pisany przez jakiego nowicjusza, bo jest przypadkowym zbiorem faktow, przypadkow i wypowiedzi. Trudno mi sie tez zgodzic z niejakim twierdzeniem poligamistow, ze "Biologii nie da się oszukać..." obojetnie czym, gorsetem kulturalnym czy schaboszczakiem. Mam juz dosc sprowadzania milosci do gry hormonow i biologicznych popedow. Obojetnie, czy chodzi tu o monogamie czy nie. Moje biologiczne popedy to nie sa moje uczucia, to nie jest moja komunikacja, to nie jest moj sposob myslenia.
Sprowadzanie czlowieka do popedow zawsze konczy sie tez na tym, ze kobieta ma "naturalny" odruch posiadania potomstwa. Nawet moj bardzo konserwatywny ojciec powtarza, ze zadna kobieta nie ma nic wrodzonego, dopiero musi sie nauczyc obchodzic z nowa sytuacja. W pokoju obok moze kwilic dziecko, ja tego nie slysze. Bo koncentruje sie na pisaniu, czytaniu, komputerze, na czyms dla mnie ciekawszym.
No taka dygresja...
Zrobilam sie przez niego agresywna, jakas niekonsekwencja z niego bije. Pewnie tez troche odzwierciedla sprzeczne emocje i wlasnie te agreesje, jaka co niektorzy odczuwali udzielajac sie w tym artykule.

Duzo tematow poruszyles Bruno...
napisze jeszcze pozniej wiecej...


Ostatnio zmieniony przez drzazga dnia Nie 17:12, 23 Paź 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:14, 23 Paź 2011    Temat postu:

OK, czekam Smile.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
drzazga



Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Niemcy polnocne
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:47, 05 Lis 2011    Temat postu:

Hej Bruno, dlugo sie nie odzywalam. Tak wyszlo, troche sie dzialo i nie mialam kiedy.
W kazdym razie pisanie i wymiana mysli z Toba bardzo mi pomogly oswoic sie z sama soba, z tym, co czuje. Nie zaluje niczego, co i jak zrobilam i nie mam wyrzutow sumienia, ze "powinnam" byc monogamiczna. Zawsze to pomaga, kiedy sie wie, ze nie jest sie tylko ta jedna osoba, ktora mysli w ten, a nie inny sposob.

Nie chce juz sie odnosic, do tych wszystkich zagadnien, ktore poruszalismy w poprzednich postach, poniewaz wiele sie zmienilo. Tylko to pytanie o dzieciach mnie przesladowalo. Zadne z nas nie ma dzieci. Chociaz jestesmy zgodni, ze chcemy. Ta sytuacja jest na tyle zawiklana, ze nie decydowalismy sie na dzieci. Z tym wyjatkiem, ze zona N. byla w ciazy, ale poronila. Co do mnie, jest to troche zaskakujace, co napisze, dla mnie samej tez. Nie moglam sie zdecydowac, z kim, z ktorym z nich. W koncu przelozylam sprawe na pozniej, bo kazdy wybor bylby niedobry.

Za oknem jesien, jak sie patrzy. Zolte liscie spadaja, a za pare dni lece na wesele mojej szwagierki do Indonezji. Potem dwa tygodnie w Lubece. Pieknie. Mialam duzo do zalatwienia, ale sprawy sie ukladaly i potrafilam udzwignac te skomplikowana sytuacje.

Az do przedwczoraj. Zawsze staralam sie byc wyrozumiala i cierpliwa dla N. Jednak jednostronnosc naszych kontaktow (wszystko wyplywalo ode mnie) mnie meczyla. Juz raz chcialam zakonczyc ten nasz zwiazek, on zaprotestowal. Ale przedwczoraj to po prostu zrobilam. Stracilam cierpliwosc. Zadecydowalam za nas dwoje.
Wczoraj natomiast dowiedzialam sie, ze moja umowa o prace nie zostanie przedluzona. Wszystkie moje plany na nastepny rok legly w popiele. Dzisiaj mam kaca, chociaz nie pilam. Moze wiesz, jak to jest obudzic sie rano i zdac sobie sprawe z tego, ze wczoraj to sie naprawde tak odbylo, ze to nie byl sen. Ta firma, to miasto, ta posada i ci ludzie,wszytko tak, jak sobie wymarzylam. Tylko za male pieniadze, ale wszystko inne jednak przewazalo. No coz nie ma zlecen. W drodze do domu zapytalam meza, co mysli o dziecku teraz. Zgodzil sie. Wypowiedzial to, co myslalam: najlepiej zostanmy w Indonezji.
Raczej wrocimy, ale moze nie na dlugo. Moze na 9-10 miesiecy.
Oboje wiemy, ze w Niemczech nam sie po prostu nie ukladalo. Trzeba zawirowac energia na nowo i zatrzec jej stare koleiny.


Ostatnio zmieniony przez drzazga dnia Sob 10:31, 05 Lis 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:18, 07 Lis 2011    Temat postu:

Cześć Drzazga Smile,
domyślałem się, że u Ciebie „życiowe przełomy” i stąd zamilkłaś.
Dziękuję Ci również za wspólne pisanie i wymianę myśli – istotnie to raźniej, jeśli spotyka się w życiu osoby odczuwające podobnie, mające zbliżone do naszego doświadczenia, historie. Twój post odbieram trochę, jak swego rodzaju pożegnanie (ale to może tylko moje nietrafne odczucie). Chciałem Ci życzyć, by całej Waszej czwórce a w szczególności Tobie, życie ułożyło się szczęśliwie a te wszystkie przeżycia okazały się m.in. drogą (krokami) ku temu (poza oczywiście pięknymi wspomnieniami – bo przecież były i takie) Smile. Stronię od osądzania ludzi – bo moim zdaniem w jakiś sposób (wszyscy) uczymy się przez całe życie (w każdym razie zazwyczaj mamy na to szansę).
Dużo uśmiechu – "po nocy przychodzi dzień" Smile.
Pozdrawiam Serdecznie!
Trzymaj się (życia)!


Ostatnio zmieniony przez Bruno dnia Pon 20:20, 07 Lis 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
drzazga



Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Niemcy polnocne
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:16, 09 Lis 2011    Temat postu:

Ciesze sie, ze odpisales Bruno.
To nie bylo pozegnanie. Przeciez musze sie jeszcze zastanowic, jak sie ustosunkowac (praktycznie) do poliamorii na przyszlosc Wink
Dzisiaj zwiezle: od poniedzialku bylam zawalona praca w tej pracy, gdzie mi ze wzgledu na brak zlecen nie przedluzaja umowy. Ironio losu. Dzisiaj przyjechalam o 21szej i bylam wdzieczna za cos do jedzenia. Dzis jeszcze skonczylam pisac podanie, jutro je wysle, pakuje sie i znikam na trzy tygodnie do Indonezji. Tam tez jest oczywiscie internet (kawiarnie internetowe skladaja sie z takich budek zamykanych na drzwi, ktore gwarantuja dyskrecje. Czlowiek jest bardziej zasloniety niz w konfesjonale), ale moze sobie zrobie przerwe od komputera. To sie rzadko zdarza.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 8:12, 10 Lis 2011    Temat postu:

Powodzenia! Do przeczytania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
drzazga



Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Niemcy polnocne
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:55, 22 Sty 2012    Temat postu:

Hej Bruno,
moze jeszcze tu zagladasz?
Dlugo mnie tu nie bylo, co nie znaczy, ze nie myslalam o tym forum i o tym watku... tak samo, jak nie odstapilam od mojego burzliwego zycia prywatnego. Dalam sie poniesc uczuciom. Poplynely lzy...
A teraz znowu wrocilam do punktu wyjscia.
I jestem bardziej niezddecydowana, co mam robic, niz kiedykolwiek bylam... Wydaje mi sie, ze jedynym mozliwym wyjsciem dla mnie bylaby przeprowadzka do innego miasta, najlepiej setki kilometrow dalej, zeby nie moc pokonac tego dystansu w kilka godzin. Obawiam sie, ze sie na taka przeprowadzke nigdy nie zdecyduje, bo mnie to ... skaleczy na zawsze.
Znowu jestem nie "z" tylko pomiedzy dwoma mezczyznami. Znowu musialam dokonywac wyborow. Wydaje mi sie, ze dokonalam tragicznego wyboru... tak nie powinno byc. Swiat jest nie tak zbudowany i nie ma tolerancji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:13, 23 Sty 2012    Temat postu:

Cześć Drzazga
Obiecałem sobie zrobić przerwę w pisaniu na forum, ale źle bym się czuł, nie odpisując Ci. Jeśli chcesz pisz do mnie na priv

https://poliamoria.fora.pl/profile.php?mode=viewprofile&u=12

- - - - - - - - -

a jeśli wolisz tu na forum, to i tu odpiszę. Co się stało Twój wpis jest bardzo ogólny zostawia dużo miejsca na interpretację.


Ostatnio zmieniony przez Bruno dnia Pią 22:13, 27 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
drzazga



Dołączył: 04 Wrz 2011
Posty: 34
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Niemcy polnocne
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:46, 19 Lut 2012    Temat postu:

Hej Bruno,

dziekuje Ci za reakcje. Ja rowniez myslalam, ze lepiej by bylo porozmawiac na privie, jednak nie zdecydowalam sie na to. To dla mnie zbyt osobista sprawa, nawet na prywatna rozmowe. W kazdym razie pozbieralam sie. I jestem znowu w punkcie wyjscia, po prostu dlatego, ze nie dojrzalam do poliamorii na tyle aby potrafic ja reprezentowac na zewnatrz. Na tyle, aby zebrac w sobie odwage wypowiedziec to, co czuje przed tymi dwoma mezczyznami, z ktorymi jestem. Poniewaz znam zdanie ich obu na temat wspolnego zycia. I nie uwazam, ze powinnam przekonywac ich do zmiany swoich wlasnych pogladow. Tak, jak i ja swoich nie zmienie.

To na tyle. W ostatnim poscie musialam dac ujscie swojemu smutkowi Bruno, ale nie chcialam pisac nic konkretnego. To byloby dla mnie za duzo, przynajmniej na razie, rozumiesz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bruno



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 312
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:13, 19 Lut 2012    Temat postu:

OK. Rozumiem. Wszystkiego Dobrego! Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.poliamoria.fora.pl Strona Główna -> Pytania i porady Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin